pokochałam od pierwszego użycia, bo nie dość, że to taka oczywista czerwień, to jeszcze schnie piorunem i nakłada się prawie przyjemnie. prawie, bo ma jakiś dziwaczny pędzelek, taki wysiepany z jednej strony. postaram się mu jutro zrobić zdjęcie, bo czegoś takiego w życiu nie widziałam.
ale poza tym zastrzeżeń nie mam, bardzo przyjemny lakier, pomyślę nad kolejnym astorem.
zdjęcia robione 3 dnia, sporo zmywałam, więc końcówki starte.
(tfu.tfu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz