Zostałam szczęśliwą posiadaczką dobrości zza oceanu ;-] w poniedziałek odebrałam paczkę i od wtorku się pacykuję namiętnie (w paczce było dużo dóbr, ale zacznijmy od manii!).
oto dwa obiekty pożądania:
a główny bohater to lakier o nazwie "dark glitter purple".
oto dwa obiekty pożądania:
a główny bohater to lakier o nazwie "dark glitter purple".
maluje się bosko, to najwygodniejszy i najbardziej precyzyjny pędzelek z jakim miałam do czynienia. szpą malowałam leżąc w łóżku i z podziwu wyjść nie mogę, że mimo wszystko nie zamazałam połowy palców i pościeli.
lakier sam w sobie jest wodnisty, trzeba oszczędnie nabierać na pędzelek. pierwsza arstwa nie kryje nic a nic, za to druga daje pożądaną głębie koloru.
dla posiadaczek miyo arctic night: bardzo podobnie wygląda na paznokciach, ale jest zdecydowanie bardziej fioletowy.
przepraszam za jakość zdjęć, ale jest tak ciemno, że ych..., a w innym świetle niż dzienne mój aparacik sobie nie radzi wcale :-/
końcówki ścierają się już 2 dnia, ale jako wróg gumowych rękawic wszystko robię własnym pazurem (który się bezczelnie rozdwaja, jak go nie malować ) i ścieram wszystko po dobie najpóźniej ;-)
schnie przyzwoicie, maksymalnie 20 minut obie warstwy (wysuszam naturalnie, nie mam żadnych kropelek ani innych super cudów). nie używam bazy i topu.
a wygląda tak:
imho za dwa dulary to moje osobiste odkrycie roku!
(tfu.tfu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz