Przedziwny kolor. Kupiłam przekonana, że kupuję sobie szary lakier, pomalowałam, zadowolona, że mam szare paznokcie. Rano weszłam do mojej niezaprzeczalnie niebieskiej łazienki... i okazało się, że paznokcie mam dokładnie w kolorze kafelków. Po raz kolejny przekonałam się, że nie odróżniam gołębioszarego od przygaszonego błękitu.
Kolor jest właśnie taki błękitnoszarawy, maluje się chyba w porządku - nie mam porównania, ostatni raz paznokcie u rąk kolorowałam jakoś po maturze, i to też ze trzy razy góra. Paznokcie malowane we wtorek wieczorem, zdjęcie robione w sobotę późnym popołudniem, więc prawie 4 dni. Nic nie zlazło, chyba trochę przetarły się końcówki, ale że kolor jasny, to nie widać.
Lakier sam w sobie jest błyszczący, potraktowałam go od razu matującym lakierem też z p2 - i ten ostatni to zupełna porażka, żaden mat, tylko satyna, i po dwóch dniach ściera się z paznokci i robią się błyszczące. Tzn. nie aż tak błyszczące, jak sam lakier, ale mat to to nie jest, chyba nawet nie satyna.
(mszn)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz