niedziela, 10 listopada 2013

Inglot 322


Ostatni jak na razie lakier, jaki mam szanownemu gronu do zaprezentowania. Namalowany na naturalny paznokieć mi się nie podoba, daje taki blady turkus, który brzydko wyciąga mi wszelkie zaczerwienienia ze skóry. Ale namalowany, jak poniżej, na czarną bazę robi się znacznie fajniejszy, taki skarabeuszowy i zieleńszy, i nawet go lubię. Jak inne metaliki Inglota, trochę smuży przy malowaniu, ale w sumie minimalnie w porównaniu z tym szarym, który pokazywałam poprzednio. BTW mam go od ponad 6 lat i nadal jest całkowicie używalny i nawet nie zgęstniał. 





(mniickhiateal)

4 komentarze:

  1. Kolor ładny ale ja mam złe wspomnienia z lakierami tej firmy:/ No chyba, że formuła się zmieniła i teraz nie odbarwiają płytki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w szoku, że ten lakier ma 6 lat i jest w tak dobrym stanie!
    A kolor bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, nie ;) jakoś nie preferuję Avonowych lakierów ;p

    OdpowiedzUsuń