sobota, 28 września 2013

Revlon Top Speed 570 Vintage


Nabrałam się na vintage w nazwie i nieliczne zdjęcia, jakie dają się wyguglać. Wyobraziłam sobie spokojny róż - indyjski, przydymiony. W paczce dostałam supermocny ni to amarant, ni to fuksję. Ktoś niedawno szukał lakieru w kolorze peonii - ten by się nadawał. Po chwili wahania uznałam, że mimo wszystko mi się podoba, ale pewnie częściej będę go nosić na stopach. 

Jak spróbowałam go sfotografować, to się dowiedziałam, dlaczego dostępne w necie zdjęcia kłamią. W naturalnym świetle (trzy górne) robi się całkiem czerwony, a czerwieni w nim nie ma za grosz. Nie dysponowałam peonią, więc ją zastąpiłam pelargonią ;) w kolorze intensywnie amarantowym (na zdjęciu też mocno przekłamanym), która przy tym lakierze wydaje się jasna. Pomógł dopiero flesz i maksymalne schłodzenie kolorów (patrz skóra - owszem, jestem blada, ale zdecydowanie zaprzeczam, jakoby mnie dopiero co znaleziono w wilgotnej piwnicy). Dolne zdjęcia mniej więcej trafiają w typ różu, tyle że są ciut za blade. 

Co do jakości mam dwojakie odczucia. Dobrze kryje, ale tego się oczekuje od wszelkich "top speedów". Ładnie błyszczy, a to już wśród szybkoschnących nie jest oczywiste. (Na zdjęciach jedna warstwa bez topu.) Maluje się bardzo przyjemnie - ma idealną gęstość, nie smuży, rozlewa się po paznokciu, ale nie ma skłonności do wyłażenia poza płytkę. 
Minusy: wcale nie schnie tak szybko, jak sugeruje nazwa. Powiedziałabym, że poniżej przeciętnej dla np. Golden Rose. Ma ponadto mocno irytującą właściwość zostawiania śladów na jasnych powierzchniach draśniętych paznokciem, ogólnie też nie jest przesadnie trwały. Dlatego wskazane jest użycie topu. W sumie - jeśli nie nalegać na dotrzymanie obietnicy "top speed", lakier godny polecenia. Pewnie będę się przyglądać innym kolorom, ale to raczej już stacjonarnie, żeby oszczędzić sobie kolejnej niespodzianki.

(fanaberia.fanaberia)

1 komentarz: