poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Inglot 869

Oto jeden z nielicznych żywszych kolorów w mojej kolekcji. Bardzo go lubię, bo jest mocny, a jednak nie neonowy, cukierkowy, ale z klasą. Jest uczciwie i klasycznie kremowy bez żadnych drobinek czy efektów. Taki bardzo porządny sorbet malinowy z dużej ilości malin. Mniam.

Jestem bardzo kompatybilna z Inglotami, więc mogę tylko chwalić jakość: nakłada się fantastycznie, poziomuje natychmiast (uszła by jedna warstwa, ale wolę dwie), nie odpryskuje długo. Na zdjęciach 3-4 dzień po nałożeniu, są tylko minimalnie starte końcówki, odrosty (i to wszak nie wina lakieru), i to wszystko.

W cieniu: 

W słońcu: 

(mniickhiateal)

2 komentarze:

  1. wygląda bajecznie na pazurkach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam sporo Inglotów, przez lata kupowałam namiętnie, a tego koloru wypaćkałam ze dwie butelki i wybieram się po kolejną :) Aczkolwiek przy porównaniu z kremami choćby Colour Alike nakładanie i poziomowanie nie wypada aż tak rewelacyjnie, chyba, że coś ostatnio ulpszyli :)

    madzioreck

    OdpowiedzUsuń