sobota, 10 maja 2014

L'Oreal Resist&Shine Titanium 502


...Czyli rzecz o tym, że literki mają znaczenie.
Zamarzył mi się mianowicie ten oto, jakże przepięknie mieniący się, lakier. Wbrew niewielkiej sympatii do marki udałam się na łowy i jakaż była moja radość, gdy szybko wpadł w moje ręce lakier z numerem 502 na opakowaniu. Wydawał mi się wprawdzie ciemnawy i cokolwiek mało błyszczący, ale ileż to lakierów zupełnie inaczej prezentuje się w butelce niż na paznokciach.
Niestety w malowaniu mój lakier nr 502 kropka nijak nie zechciał wykazać się drobinkowatością swojego brata numer 502 pe. Nawet przy drugiej warstwie ;) Nauczka na przyszłość: zapisywać numery ORAZ litery ;)
A oto i onże numer 502 bez pe:



W malunku taki sobie, pierwsza warstwa kryje słabo i trochę się rozlewa. Manewrowania pędzelkiem nie ułatwia głupia zakrętka. (Szeroki, płaski i wygodnie leżący w dłoni złoty element stanowi zdejmowalną czapkę, maluje się trzymając sam kikut, na który się tę czapkę nasadza. Kiedyś zrobiło mi się tak w jednym starym GR, ale tamto opakowanie było wadliwe, to jest dizajnerskie ;)) Druga warstwa wystarcza do pełnego krycia. Czas schnięcia OK.
W użytkowaniu - szajn to może on i jest, chociaż szału nie ma, ale do ryzysta jednak sporo mu brakuje. Zdjęcia zrobione trzeciego dnia - widać wyraźnie bielejące końcówki. Nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie, bo rzadko noszę jeden kolor dłużej, ale obietnica z podtytułu ("up to 7 jours|days") nie jest spełniona nawet w 50%.
Szczęśliwie wróciła mi właśnie faza na ciemne kremy, więc brak "pe" raczej mnie rozśmieszył niż zirytował, a nieobecność oryginalnego szimerka, jak widać, zrekompensowałam sobie brokatem ChG z którejś starej świątecznej kolekcji (Twinkle Lights).

(fanaberia.fanaberia)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz